Pierwsze pełne wydanie „Pamiętnika z powstania warszawskiego” Mirona Białoszewskiego - bez skreśleń i przekształceń cenzury - zbiegło się z 70. rocznicą zrywu powstańczego. Miron Białoszewski, "Pamiętnik z powstania warszawskiego" | #literatura | Culture.plPowstanie warszawskie, jak i cała II wojna światowa zapadło głęboko w pamięć narodowi polskiemu, a w szczególności osobom cudem ocalałym – naocznym światkom tamtych wydarzeń. Miron Białoszewski – autor „Pamiętnika z powstania warszawskiego” u schyłku lat sześćdziesiątych spisuje swoje wspomnienia w tymże utworze. Reżyserka Maria Zmarz-Koczanowicz w połowie lat 10. XXI wieku zdecydowała się na inscenizację dzieła Białoszewskiego w formie spektaklu teatru telewizji, który nawet dziś, tyle lat po wybuchu powstania robi niezwykłe wrażenie przede wszystkim swoją prostotą, potocznością, zwyczajnością języka, który zestawiony jest z archiwalnymi materiałami artykuł aby odblokować treśćPowstanie warszawskie, jak i cała II wojna światowa zapadło głęboko w pamięć narodowi polskiemu, a w szczególności osobom cudem ocalałym – naocznym światkom tamtych wydarzeń. Miron Białoszewski – autor „Pamiętnika z powstania warszawskiego” u schyłku lat sześćdziesiątych spisuje swoje wspomnienia w tymże utworze. Reżyserka Maria Zmarz-Koczanowicz w połowie lat 10. XXI wieku zdecydowała się na inscenizację dzieła Białoszewskiego w formie spektaklu teatru telewizji, który nawet dziś, tyle lat po wybuchu powstania robi niezwykłe wrażenie przede wszystkim swoją prostotą, potocznością, zwyczajnością języka, który zestawiony jest z archiwalnymi materiałami filmowymi. Sama inscenizacja „Pamiętnika…” opowiada o losach polskiego poety, wcześniej wspomnianego Mirona Białoszewskiego oraz jego przyjaciół, znajomych i po części rodziny w okresie powstania w 1944 r. Sztuka została zrealizowana na podstawie wspomnień pisarza. W postać Białoszewskiego wcielił się Adam Woronowicz. Akcja przedstawiona jest chronologicznie do wydarzeń powstania warszawskiego. Zaczyna się w dniu 1 sierpnia, dla Mirona świętem słoneczników, lecz tak naprawdę wybuchem powstania warszawskiego. Znajduje on się wtedy na Woli. Od tego momentu życie bohatera zmienia się o 180 stopni, praktycznie z dnia na dzień. Przeżycie kolejnego dnia – to to o czym marzy wraz z innymi. Później walka o życie staje się jeszcze brutalniejsza. Bohaterowie spektaklu ukrywają się w piwnicach, ale z każdym następnym dniem sytuacja staje się groźniejsza i są oni zmuszeni do szukania nowego pewniejszego lokum – najpierw na ulicy Chłodnej, potem na Starówkę. Tam Miron dołącza do rodziny Swena – swojego przyjaciela. Potem wszyscy przenoszą się do piwnicy na ul. Miodową. Wciąż przybywa nowych uciekinierów. Chleba i wody brakuje. Nikt tu niczym nie gardzi. Przy ucieczce do kościoła Panny Marii ma miejsce rozsypanie sucharów na ulicy przez Mirona. Starał się ocalić jak najwięcej z nich, ryzykując zastrzeleniem. Ta scena dobitnie pokazała wartość chleba w tamtym okresie. Pierwszy września – upadek Starówki. Tamtego dnia Miron uciekł do swojego domu rodzinnego kanałami. Niedługo potem nastąpił kres powstania, wszystko ucichło, zachciało się wszystkim żyć. Ludzie zaczęli wychodzić na ulicę, lecz w tej Warszawie nic się nie ostało prócz Śródmieścia. Końcowe kadry spektaklu przedstawiały Warszawę – piękne, kolorowe miasto, żyjące pełnią życia. Tak jakby w ogóle nietkniętą niszczycielską ręką Hitlera. Można powiedzieć, że spektakl składa się z trzech integralnych scenerii. Pierwsza – to opowieść Mirona Białoszewskiego w mieszkaniu, w swoim pokoju. Druga – sceneria Warszawy 1944 roku przedstawiona w formie czarnobiałych fragmentów filmów dokumentalnych. Trzecia – kolorowa rzeczywistość współczesnej Warszawy wraz z jej pięknem, które kontrastują z widokami miasta w czasie II wojny światowej. W czasie spektaklu teraźniejszość przeplata się ze wspomnieniami, kolory z czarno bielą, piękno ze szkaradnością wyglądu warszawskich ulic. Takie zestawienie pomaga wyobrazić sobie tamte wydarzenia, a także w odczuciu atmosfery tamtych chwil. Pokazuje, że na dzisiejszych ulicach, kiedyś toczyła się walka o śmierć i życie. Miron nagrywany jest w ciemnym pokoju, przy lampce, aby podkreślić grozę tamtych wydarzeń. Widz odczuwa wrażenie, jak gdyby Miron siedział obok i mówił prosto do niego. Czasami on sam staje się naocznym świadkiem wydarzeń. Jeżeli chodzi o warstwę dźwiękową spektaklu, jest ona bardzo bogata. Znacząco wpływa na ukształtowanie nastroju w zarówno chwilach trudnych, smutnych, jak i szczęśliwszych. Grane są polskie pieśni patriotyczne, których śpiewanie w okresie wojny było zakazane. Oddają one klimat powstania warszawskiego. Dźwięki to również odgłosy wybuchów i artyleryjskich pocisków. Przybliżają widza do okresu wojny i toczących się cały czas bombardowań. Modlitwy były nieodzownym elementem „przeżycia”. Każdy bał się o życie, więc musiał pokładać nadzieję w miłosiernym Bogu. W zależności od sytuacji starano się śpiewać modlitwy. Popularne było odmawianie litanii. W spektaklu dominują trzy plany filmowe, a mianowicie półzbliżenie, plan amerykański i plan ogólny. Półzbliżenie następuje wtedy, kiedy Miron jest przedstawiony w swoim pokoju. Widać jest wtedy tylko jego twarz i widz może skupić się na słowach przez niego wypowiadanych. Plan amerykański następuje wtedy, kiedy mamy do czynienia z dialogami osób, a plan ogólny przedstawia widok dawnej Warszawy. Autor „Pamiętnika…” stosuje język, dzięki któremu widz może poznać prawdziwe oblicze wojny. Pozwala widzowi zrozumieć powagę sytuacji. Jest to język prosty, wręcz potoczny. Zestawienie takiego języka z archiwalnymi materiałami filmowymi i widokiem współczesnej Warszawy sprawia, że nawet dziś tyle lat po powstaniu warszawskim spektakl robi niezwykłe wrażenie. Sceneria mieszkania Białoszewskiego, a w nim półzbliżenie, pasuje do stylu opowiadania. Spektakl „Pamiętnik z powstania warszawskiego” w reżyserii Marii Zmarz-Koczanowicz bardzo mi się podobał. Wg mnie Adam Woronowicz idealnie spisał się w roli Mirona Białoszewskiego. Świetna gra aktorska dodała wiele zalet temu spektaklowi. Scenografia była bardzo urozmaicona. Z jednej strony widok niszczejącej Warszawy kontrastujący z widokiem współczesności. Była to bardzo dobra próba pokazania zmian, jakie zaszły w ciągu tych 60 lat po wojnie. Ujęła mnie szczerość i bezpośredniość przekazu, a także „zwyczajność” i prostota języka autora. Samo pokazanie powstania z perspektywy 20-letniego studenta, niebiorącego udziału w wojnie było sprawnie wyreżyserowane. Mogłem poznać życie Warszawy lepiej od scenerii redut i barykad – ze strony studni, piwnic, kanałów i suteren. Odczuć co to znaczy walka z głodem, pragnieniem, śmiertelnym strachem i nadzieją na życie, a także codzienne poszukiwanie bezpieczniejszego miejsca, gdzie można spokojnie żyć. Lecz spokojne życie tamtymi czasy nie istniało. Spektakl pokazał dobitnie życie w piwnicach, gdzie ludzie modląc się, zawierzają życie Bogu, śpiewają układane pieśni patriotyczne, lub po prostu rozmawiają. Inscenizacja była również dla mnie bogatą lekcją historii o powstaniu warszawskim.
Przydatność 50% "Powstanie jakoś opisać" - wielka odpowiedzialność Mirona Białoszewskiego za mikro-historię z perspektywy cywila - świadka powstania warszawskiego. "Pamiętnik z powstania warszawskiego" to bodaj jedyna książka o tym wydarzeniu napisana przez cywila, nie biorącego bezpośrednio udziału w walkach partyzanckich naPierwsze wydanie „Pamiętnika” ukazało się w 1970 r. ze skrótami, których najprawdopodobniej dokonała sama redakcja PIW, uprzedzając cenzurę. U spadkobiercy Białoszewskiego Henka Proeme zachował się maszynopis ze skreśleniami, których w kolejnych edycjach już nie przywrócono. Istnieje też zapis radiowy z lat 70., kiedy Białoszewski czytał „Pamiętnik” i na gorąco tekst na różne sposoby uzupełniał (przez cały sierpień możemy słuchać tego nagrania na antenie PR II Polskiego Radia). I dopiero teraz, w nowym odcenzurowanym wydaniu, Adam Poprawa przywrócił skróty i dodał uzupełnienia z zapisu radiowego. Bardzo ciekawie jest prześledzić te zmiany. Nie przeszło choćby kilka zdań o powstaniu w getcie. Białoszewski wspomina, że jakiś Niemiec strzelał do ludzi w oknach, a gapie po aryjskiej stronie muru bili mu brawo. Wyleciało też zdanie o słynnej karuzeli i huśtawkach uruchomionych przez Niemców w czasie, gdy getto się paliło. „Niektórzy specjalnie huśtali się, żeby obserwować, co się działo w getcie”. Znikło też z pierwszego wydania zdanie, pewnie zbyt łagodne dla oceniających, o kapitulacji: „Zobaczyło się, że i Niemcy są ludzie – jak powiedział Konrad Wallenrod po słowach »Dosyć już zemsty«”. Wykreślano też trochę drastyczności i sformułowań niepoprawnych, które jednak dziś brzmią naturalnie. Zresztą „Pamiętnik” jest jednym z tych arcydzieł, które brzmią zawsze jakby powstały dzisiaj, można je czytać na okrągło i zawsze znajdować coś nowego. Choćby to, że czasem mówi do nas nie tylko Miron, ale i samo miasto. Schodzimy, zlatujemy do samych jego trzewi. Jesteśmy w środku przez cały czas, począwszy od genialnego pierwszego zdania: „1 sierpnia we wtorek 1944 roku było niesłonecznie, mokro, nie było za bardzo ciepło”. Miron Białoszewski, Pamiętnik z Powstania Warszawskiego, PIW, Warszawa 2014, s. 248 Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki. Polityka (2970) z dnia Afisz. Premiery; s. 76 Oryginalny tytuł tekstu: "Trzewia miasta" Recenzja filmu "Quo vadis" Dnia 14 września 2001r. odbyła się premiera "Quo vadis", filmu wyreżyserowanego przez Jerzego Kawalerowicza. Jest to nowa ekranizacja najbardziej znanej "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" to szczególny dyplom IV roku Studium Wokalno-Aktorskiego w Gdyni. Spektakl muzyczny, przygotowany z myślą o pokazach głównie dla młodzieży gimnazjalnej i licealnej jest udaną i przejmującą kreacją zbiorową studentów IV roku. Dwanaścioro studentów IV roku SW-A mierzy się z tekstem Mirona Białoszewskiego, który jest jego rozliczeniem z powstaniem warszawskim. Pomaga im w tym czteroosobowy mieszany chórek studentów III roku szkoły oraz - przede wszystkim - scenografia Honoraty Mochalskiej. Na pierwszy rzut oka widzimy prostą, instalacyjną przestrzeń, z drabinkami, przeszkloną imitacją kanału i fragmentem muru, czy kilkoma stołami na kółkach. Jednak zwłaszcza te ostatnie w toku przedstawienia posłużą aktorom do budowania barykad, imitowania kościoła, czy zrujnowanej Jerzy Bielunas umiejętnie rozkłada akcenty na cały zespół. Nie ma dzięki temu w "Pamiętniku z Powstania Warszawskiego" wyszczególnionego bohatera. Nawet narratorem książki Białoszewskiego są tu wszyscy. Dzięki temu opowieść Białoszewskiego ma (dosłownie) wiele twarzy i nie jest monotonna. Ponieważ młodzi aktorzy utrzymują spektakl w dobrym tempie, osiemdziesięciominutowe przedstawienie pozbawione jest niepotrzebnych dłużyzn. Spektakl (tak jak tekst Białoszewskiego) jest pamiętnikiem-wspomnieniem z powstania warszawskiego. Autor dokumentuje je w formie kroniki z rujnowanego miasta, wędrując od dzielnicy do dzielnicy, tworząc wstrząsającą, chronologiczną relację z powstańczych wzlotów i upadków, aż do ostatecznej klęski. Dzięki takiej strukturze spektakl jest czytelny i łatwy w odbiorze. O efektowną oprawę postarali się Mateusz Pospieszalski, twórca muzyki i Maciej Florek, autor choreografii. Studenci wkładają w spektakl mnóstwo energii, a ich ruch sceniczny z użyciem stołów (wbiegają po nich, zjeżdżają z nich, wchodzą na nie, chowają się pod nimi, tworzą z nich tarcze, barykady) i intensywność działań scenicznych jest imponująca. Zwykłe stoły na kółkach stają się głównym rekwizytem przedstawienia, oddają realia powstańcze w sugestywny, plastyczny jest bardzo nierówny. Pierwsza scena to praktycznie kilkuminutowa nieskładna bieganina niemal wszystkich aktorów na tle wyśpiewywanego tekstu Białoszewskiego. Jeszcze gorzej wypada zakończenie przedstawienia, sprawiające wrażenie "urwanej taśmy", spektaklu przerwanego w trakcie, a poprzedzonego nastrojową piosenką o Warszawie w wykonaniu całego IV roku SW-A, która świetnie pasowałaby na puentę. Na szczęście oglądamy jednak przede wszystkim mądrze skonstruowane, przemyślane i przejmujące przedstawienie (imponujące wrażenie wizualne robi szczególnie przejście przez kanał. Wielką zaletą spektaklu jest jego prostota, która w żadnym stopniu nie ociera się banał i sztampę. Reżyser, chociaż dał okazję pokazać się każdemu z aktorów podczas utworów śpiewanych, kreuje portret zbiorowy mieszkańca bombardowanej warszawy. Każdy z wykonawców jest tu ważnym elementem układanki, chociaż nie ma przestrzeni na indywidualne popisy. Taki zamysł inscenizacyjny oczywiście nie sprzyja eksponowaniu aktorów "Pamiętnika...", którzy podczas spektaklu są bardzo zdyscyplinowani. Mimo to, najbardziej zapadł mi w pamięć miękki, aksamitny głos Nadii Piętery, przyciągająca uwagę Anna Maria Wicka oraz najlepszy na scenie aktorsko Dawid Olszowy. Nie ma tu jednak zdecydowanych liderów i autsajderów, a cała dwunastka wypada w "Pamiętniku z powstania warszawskiego" na pewno powinien trafić do repertuaru Muzycznego nie tylko z uwagi na wymiar edukacyjny dla młodzieży szkolnej. To dobre, wartościowe, a przy tym proste, nieprzegadane i niebanalne przedstawienie, które warto zobaczyć. Sceny z Powstania Warszawskiego', rozmawia Katarzyna Bielas REKLAMA Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi Sprawdź ofertę
{"id":"534434","linkUrl":"/film/Sierpniowe+niebo.+63+dni+chwa%C5%82y-2013-534434","alt":"Sierpniowe niebo. 63 dni chwały","imgUrl":" znajdują w ruinach przedwojennej kamienicy pamiętnik z czasów Powstania Warszawskiego, w którym opisane zostały pierwsze dni dramatycznej walki o Warszawę. Więcej Mniej {"tv":"/film/Sierpniowe+niebo.+63+dni+chwa%C5%82y-2013-534434/tv","cinema":"/film/Sierpniowe+niebo.+63+dni+chwa%C5%82y-2013-534434/showtimes/_cityName_"} {"userName":"Dorota","thumbnail":" i Wilku idą na wojnę","link":"/reviews/recenzja-filmu-Sierpniowe+niebo.+63+dni+chwa%C5%82y-14758","more":"Przeczytaj recenzję Filmwebu"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Pracownicy budowy znajdują w ruinach przedwojennej kamienicy ludzkie szczątki i pamiętnik z czasów Powstania Warszawskiego. Ukrywający się w piwnicy profesor opisał w nim pierwsze dni dramatycznej walki o Warszawę. 5 sierpnia 1944 roku młodziutka sanitariuszka Basia przeżywała pierwszą miłość do żołnierza AK – Staszka. Tego dnia młodzi warszawiacy z entuzjazmem budowali barykady, aby w chwilę później stanąć do nierównej walki ze świetnie uzbrojonymi mordercami z Waffen SS kręcono przy ul. Północnej w Łodzi (Polska). Film dedykowany por. AK Leszkowi Dobrowolskiemu "Wrzosowi", ojcu reżysera, oraz wszystkim warszawskim dzieciom. Mam szczerą nadzieję, że polska komedia już ostatecznie udowodniła, jak nisko może upaść. "Ciachem", "Komisarzem Blondem" i oczywiście "Kac Wawą". Podobnego "spełnienia" próżno szukać w kinie historycznym. Tu nasi artyści wciąż jeszcze prześcigają się w udowodnieniu, że zawsze może być gorzej. Jeśli ktoś myślał, że "Tajemnica Westerplatte" to ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 73% Zacznę od tego że pomysł był naprawdę znakomity i nietuzinkowy na tle polskiego kina wojennego, niestety twórcy polegli na wszystkich polach, scenariusz żaden, reżyseria żadna, aktorstwo tragiczne, możliwe że zakładali że film sam się nakręci jak pomysł będzie, no niestety i do tego ... więcej odechciewa mi sie oglądać czegokolwiek z polskich produkcji. Nie mam słów... Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę. Ireneusz Dobrowolski.. bez urazy ale wole juz Wołoszańskiego. Nie wiem co było zamysłem pomysłodawcy - bo z pewnoscia nic ciekawego z tego nie wyszło.. niech mnie ktoś rozstrzela Polecam. Film zawiera przesłanie, jak również piękne stare zdjęcia oraz urywki filmów. Fantastyczna muzyka oraz teksty piosenek. Szacunek.
Premiera „Pamiętnika z Powstania Warszawskiego”, spektaklu złożonego z fragmentów arcydzieła Mirona Białoszewskiego i songów napisanych do nich przez Mateusza Pospieszalskiego, odbyła się w 65 rocznicę kapitulacji Powstania. Miejsce premiery też jest nieprzypadkowe – piwnice, w których obecnie funkcjonuje Teatr Kamienica, podczas Powstania służyły żołnierzom AK i cywilom jako kryjówka. Jednak wbrew pozorom wyreżyserowane przez Jerzego Bielunasa przedstawienie nie ma nic wspólnego z rocznicową celebrą. Największa w tym zasługa prozy Mirona Białoszewskiego. Opis atmosfery od entuzjazmu pierwszych dni („Powstanie wisiało w powietrzu”), przez przeplatające się fazy zniechęcenia i odzyskiwania nadziei, aż po kapitulację i wyjście z Warszawy, realizm szczegółu, siła osobistego świadectwa i poezja fraz „Warszawa się zdradzała” czy „Niebo odbijało się od ziemi” – wciąż robi piorunujące wrażenie. Pospieszalski ubrał je w mocną, rockową muzykę, którą świetnie czują młodzi wykonawcy. Spektakl nie idzie w stronę psychologizacji, młodzi nie podejmują karkołomnej próby utożsamienia się z mieszkańcami powstańczej Warszawy. Zamiast tego jest opowieść o tamtych dniach, a emocje rodzą się z songów i gry aktorów ze scenografią: stołami, schodami, tunelami, które, jakby obsypane popiołem płonącego i walącego się miasta, są piwnicami-schronami, barykadami, kanałami, którymi powstańcy przeciskali się ze Starówki do Śródmieścia, trafioną bombą katedrą. Efektem jest przejmująca historia umierania miasta – zawsze aktualna, bo zawsze gdzieś toczy się wojna. Świadectwo końca świata. Polityka (2727) z dnia Kultura; s. 51 Oryginalny tytuł tekstu: "Powstanie w Kamienicy"
bdZDs.